Nie pojechaliśmy do Paryża. Jakoś tak wyszło. Zostaliśmy w Wersalu, mieście burżuazji, w którym paradoksalnie czułam się jak na wsi. Może to klimat mieszkania w XVIII wiecznej kamienicy, albo fakt, że skwar opanował miasto i ulice opustoszały na parę godzin po południu. Kamienica mnie…